piątek, 9 marca 2012

Post bez przepisu czyli tęsknota za kuchnią włoską

Kiedyś już wspominałam, że moją ulubioną książką kucharską jest ta o kuchni włoskiej. I za każdym razem, gdy jestem w tym kraju tyję średnio jakieś sto kilo.
Z całym szacunkiem do kuchni francuskiej czy tajskiej - włoska jest najwspanialsza! Takiej ricotty, takiego prosciutto, wina, chleba i igrzysk nie ma nigdzie indziej.
Plan był, by każdego dnia pić inną kawę. Nie do końca się udał, ale zmiast corretto czy ristretto było arancini.
Wybaczcie ten strasznie chaotyczny charakter postu, ale to z tęsknoty za słońcem.



Cappuccino z mlekiem migdałowym - podawane zwykle przed południem. Uważane za zbyt słabe, by pić je po posiłkach.




Bicerin - typowo turyński napój. Aromatyczna kawa z gorzką czekoladą i bitą śmietaną.


Marocchino - kawa serwowana z mleczną czekoladą, mlekiem, posypana kakao. Pochodzi z Alessandrii.


Arancini - czyli pomarańczki. Danie pochodzi z Sycylii, podawane często jako antipasto. Smażone kule ryżowe z nitkami szafranu i winem, z mozzarellą i groszkiem w środku.



La vita è buona!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz