poniedziałek, 15 grudnia 2014

Świąteczne gotowanie z Russell Hobbs

Jakoś strasznie nie chciało mi się wybrać na te warsztaty, ale to wynikało z ogólnego braku weny w gotowaniu (co widać po ilości postów). 
Na szczęście mój niezawodny mąż, który jak nikt potrafi mnie zmotywować i dopingować załadował mnie i dzieciaki do samochodu, mnie odtransportował gdzie trzeba  a dzieciaki do dziadków i machając na pożegnanie powiedział "nic się nie martw i baw się dobrze". 



Z tym niemartwieniem to nie takie łatwe gdy się karmi małego (już nie takiego małego) ssaka, który ostatnio odmawia prawie wszystkiego oprócz owsianki, rosołu i cyca oczywiście. No ale "starając się" nie martwić i dobrze bawić dziarsko przekroczyłam próg gastronomika Morcinka w Katowicach, ubrałam fartuch zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty...

Zaproszenie na warsztaty dostałam od marki Russell Hobbs, specjalizującej się w małym sprzęcie AGD. Oni byli odpowiedzialni za sprzęt, z którego korzystali uczestnicy warsztatów. Menu świątecznego gotowania przygotował Cynamon Sztuka Gotowania.
Oprócz fachowców z Russell Hobbs pomagali nam kucharze z prawdziwego zdarzenia, szefowie kuchni których, o zgrozo!, nazwisk nie pamiętam (ale jak tylko zdobędę tę wiedzę, to uaktualnię wpis).

I, po pierwsze - dania, które przygotowaliśmy były świetne i wbrew pozorom wcale nie skomplikowane (zbladłam jak zobaczyłam filet z karpia, ostatecznie piekł się całe 7 minut!)
Po drugie - ich niebanalny smak osiągneliśmy dzięki ogólnodostępnym składnikom. Chyba najbardziej "egzotycznym" było mango i piwo Guinness, dostępne w każdym markecie.
Po trzecie - to były najbardziej profesjonalnie przygotowane warsztaty na jakich miałam okazje być. Ilość sprzętu, i nie mam na myśli tylko blenderów wszelakiej maści ale garnki, patelnie i cały kram potrzebny do gotowania - wszystko było pod ręką, a dzięki dziewczynom z ekipy Cynamonu nawet nie musiałyśmy absolutnie niczego myć!
Po czwarte - duża swoboda w gotowaniu ale też bardzo potrzebne wsparcie od strony Panów Masterszefów! To, jakich tricków się nauczyłam nikomu nie zdradzę a są na wagę złota, ha! 

Mogłabym mnożyć zalety warsztatów ale myślę, że już samo menu świadczy o ich poziomie:

Przystawka - Matias holenderski na chrupiącej sałatce z kopru włoskiego i orzechów włoskich z pomidorkami koktajlowymi w koszyku z papieru ryżowego

Zupa - piernikowa z suszonymi figami i migdałami, aromatyzowana piwem Guinness i słodką śmietanką

Danie główne - szaszłyk z karpia z suszonymi śliwkami na carpaccio z buraków z octem winnym i goździkami z puree z selera i mango

Deser - świąteczne makówki z prażonymi migdałami, na tostach smażonych na maśle

I jak? Nieźle prawda? Każde z dań wyszło rewelacyjnie, to były niebanalne smaki z banalnych składników. 
Atmosfera warsztatów była super przyjemna, było na luzie, bez pośpiechu, ekipa, zarówno z Russell Hobbs jak i Cynamonu była bardzo pomocna no i uczestnicy - wiadomo.

To był świetnie spędzony wieczór i bardzo inspirujące spotkanie. Dostałam kopa do gotowania, który był mi bardzo, bardzo potrzebny!

Wielkie dzięki za zaproszenie!














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz