Bardzo jestem z siebie dumna, że latem wpadłam na genialny pomysł zamrożenia bobu. I kilku innych wakacyjnych pyszności. Dzięki temu, mam odrobinę lata w środku zimy.
Krem jest bardzo pożywny, przaśny i prosty w przygotowaniu. Świetnie rozgrzewa i syci.
Jest pyszny!
Na 4 duże porcje:
2 litry wody
1 duża marchew
1 duża pietruszka
seler wielkości mniej więcej połowy pięści
1 por
2 listki laurowe
3 ziarna ziela angielskiego
1/2 kg odmrożonego bobu
120 g komosy ryżowej (kaszy quinoa)
sól morska do smaku
Marchew, pietruszkę i seler obieram, drobno kroję.
Por (białą część) kroję w pół i siekam w plastry.
Warzywa wrzucam do garnka, zalewam wodą, dodaję listki laurowe i zielę angielskie.
Doprowadzam do wrzenia i gotuję, aż warzywa zmiekną.
Rozmrożony bób gotuję w lekko osolonej wodzie, aż zmięknie. Obieram z łupin jeszcze ciepły.
Bób dodaję do wywaru i całość gotuję około 10 minut.
Wyciągam listki laurowe i ziele angielskie, całość miksuję blenderem na gładki krem.
Osobno gotuję komosę ryżową, według instrukcji na opakowaniu.
Krem podaję z kaszą quinoa i natką pietruszki, solę do smaku.
Voila!
Wygląda wspaniale. Uwielbiam takie zielone dania :)
OdpowiedzUsuńJa też zamroziłam bób i to całkiem sporo, bo jak zawsze mój tato posadził go o wiele za dużo. I też robię z niego często zupy, tylko ja niestety jestem zbyt leniwa, żeby go obierać.
OdpowiedzUsuńSlyvvia - dziękuję, ja też lubię zielone:)
OdpowiedzUsuńMarta - ach ile bym dała za własny ogródek i bób, nawet w imię wielogodzinnego obierania :)
Uwielbiam bób! Zrobiłaś mi tą zupą wielką przyjemność :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuń