Bardzo szybki przepis na lunch, pod warunkiem, że wcześniej upiekło się panini. Można oczywiście zastąpić kupioną ciabattą, ale ja jestem zdecydowaną fanką slow food.
Wyraziste, ostre i dość pikantne tapenade fantastycznie komponuje się z pszennym pieczywem a krem balsamiczny świetnie łagodzi smak całości.
Lunch zwłaszcza dla fanów niebanalnych smaków.
Dla 2 osób:
1 szklanka zielonych oliwek, bez pestek (mągą być też czarne, złagodzą smak całości)
50 g filetów anchois
1 łyżka kaparów
1 duży ząbek czosnku
suszona natka pietruszki (ilość według uznania)
1 łyżka soku z cytryny
+
crostini z tego przepisu
oliwa z oliwek extra vergine
krem balsamiczny do podania
Panini kroję, spryskuję odrobiną oliwy i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni. Lekko podpiekam, aż crostini stanie się chrupkie.
Oliwki, anchois i kapary drobno kroję. Czosnek rozgniatam. Składniki łączę, dodaję pietruszkę i sok z cytryny. Tapenade nakładam na ostygniętę crostini, całość skraplam kremem balsamicznym.
Tapenade można zalać oliwą i przechowywać w słoiku, w lodówce nawet do miesiąca.
Po całkowitym ostygnięciu, crostini można włożyć do szczelnego pojemnika, powinno zachować świeżość przez kilka dni.
Tapenade jest pyszna, a wersje z anchois lubie najbardziej!
OdpowiedzUsuńChciałabym tego spróbować, wygląda znakomicie!
OdpowiedzUsuńja lubie tapenade z czarnych oliwek z cebula i oliwa i paroma kaparami - tylko zmiksowane na paste:)))) Mmmmmmm:)
OdpowiedzUsuńBuziaki z Kopenhagi:)
zawsze czytam Twojego bloga i robie sie Mega glodna:D